Kochani :)
tyle się ostatnio działo w moim życiu ,że nie wiem od czego zacząć jak to mówią
najlepiej od początku ...tak też robię
30 grudnia niefortunnie zeszłam ze schodów u znajomych i ciach
poślizg na panelach :( noga opuchnięta na maxa ...
najpierw myślałam,że załamana , potem ,że zwichnięta , a na koniec okazało
się całkiem co innego ...
prześwietlenie w UK i decyzja o operacji ...wiele przeszłam psychicznie ...
wierzcie mi potem okazało się ,że muszę za operację zapłacić 2800 funtów
jedynie 18.000 tys zł na szczęście noga była spuchnięta nie nadawała się do
zabiegu i to mnie uchroniło przed takimi wielkimi kosztami :)
jakiś Anioł Stróż jednak nade mną czuwał :)
potem wszystko potoczyło się błyskawicznie decyzja powrocie do Polski
lot samolotem (okazało się ,że linie lotnicze są super zorganizowane w takim
przypadku jak mój ) asysta , wózek , windy i wszystko poza kolejnością :)
wróciłam w nocy z soboty na niedzielę i po wypoczynku i wyspaniu się
pojechałam na ostry dyżur do szpitala tam wywiad , badania , prześwietlenie
inna diagnoza niż w UK , ale też kwalifikacja do zabiegu i od razu termin na
poniedziałek rano :) w tym wszystkim to działo się tak szybko ,że nie było
czasu na zastanawianie , banie się i lęk ,,,myślałam tylko o tym ,żeby być już po ...
operacja super o ile operacja może być super ;)
nie było jakiegoś wielkiego bólu ...w środę już do domku wypuścili ...
ze śrubkami w dwóch miejscach i gipsem do kolana ...
22 kontrola i decyzja lekarza jak wyrok :( gips do ok 15 marca ...
Jezu kto to wytrzyma ? ja się pytam kto ...
w ten dzień przepłakałam pół dnia i tylko spałam...potem doszłam do wniosku , że
nie ma się co nad sobą rozczulać , że inni mają gorzej i poważniej ,no i tak
próbuję przetrwać dzień za dniem ...
ręce zdrowe , ale ograniczenia ruchowe to masakra , nie tylko w codziennych
czynnościach , ale także przy zdobieniu i tworzeniu ...
wczoraj dzięki Elfikowi (przyszłej synowej , która teraz z nami mieszka)
wzięłam się za kuferek vintage specjalnie właśnie na zamówienie tego Elfika o
imieniu Karolcia :)
nie macie pojęcia jak dużo radości sprawiło mi stworzenie czegoś nowego :)
to daje mi radość do życia , napawa optymizmem i myślę ,że pomoże w zdrowieniu :)
no i oto kuferek przed i po ,..
no i oto kuferek przed i po ,..
dziś w końcu dokończyłam duże serce akrylowe i medalion ...
zrobię fotki i zaraz Wam pokażę :)
Miłego niedzielnego wieczorku :)
Zdrowia Ci życzę z całego serca, szczęście w nieszczęściu, że mogłaś dolecieć do domu.
OdpowiedzUsuńKuferek śliczny, trzeba dbać o synową, to inwestycja w przyszłość.
Pozdrawiam.:)
Witaj Kochana :) ojjj zdrórwka mi dużo potrzeba szczególnie psychicznego ;) trochę przeszłam z tą nóżką , ale myślę ,że teraz to tylko do przodu ...tak tak dobra synowa to skarb ...przesyłam Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńZdrowia i szybkiej rehabilitacji. A kuferek rewelacyjny
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :) przyda się ojjj przyda :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJejku, nie wierzę jaki cudny kuferek:) Jak Ty to robisz? Pozdrawiam Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTeż mi się bardzo podoba :) to akurat na specjalnie życzenie mojej przyszłej synowej :) chciałam ,żeby była taki trochę shabby chic i vintage i chyba taki wyszedł :) mam nadzieje
Usuń